Tak, chodzi o zwykłego glonojada, zbrojnika pospolitego lub niebieskiego, ancistrusa, kryjącego się też pod fałszywą nazwą łacińską Ancistrus dolichopterus, Ancistrus sp., lub bardziej poprawnymi, ale nadal nieprawidłowymi nazwami: w latach 90. XX w. nasz glonojad był powszechnie nazywany Ancistrus sp. „3”, a później uznano go za blisko spokrewnionego z A. cirrhosus i zaczął funkcjonować jako Ancistrus cf. cirrhosus.
Ancistrus to zróżnicowany rodzaj obejmujący obecnie ponad 60 gatunków, występujących od Panamy w Ameryce Środkowej po dorzecze Río de la Plata w Argentynie, więc wybór mylnych nazw był duży – nasz glonojad był niejednokrotnie również identyfikowany jako A. temminckii , A. hoplogenys i wiele innych.
Ponieważ tych nazw jest tak wiele, w niniejszym tekście będę nazywała naszego bohatera po prostu – glonojad.
Przedstawicieli rodzaju Ancistrus można odróżnić od innych Loricariidae na podstawie dobrze rozwiniętych ruchomych haczykowatych kolców chowanych i wznoszonych przez zmodyfikowany mechanizm wywodzący się ze zmodyfikowanego wieczka skrzelowego oraz braku płytek i odontodów, zębów skórnych, na przedniej krawędzi pyska, który jest miękki i w dodatku pokryty mięsistymi mackami.
Glonojad trzymany jest w akwariach już tak długo i jest tak popularny, że wszedł już do języka potocznego a współcześnie do memosfery. Glonojad dziś służy do określenia popularnego zabiegu upiększającego z dziedziny chirurgii plastycznej, a za moich czasów, kiedy transport publiczny cieszył się większą popularnością, „jazda na glonojada” dotyczyła szczęśliwca, który jako ostatni wcisnął się do autobusu lub tramwaju i odwrócony w kierunku wyjścia miał twarzoczaszkę rozpłaszczoną na szybie.
Glonojad, mimo że niespecjalnie przykłada się do zjadania glonów, to jest dzielny, wytrzymały, łatwo się rozmnaża, występuje w wielu odmianach kolorystycznych (albinotycznej, leucystycznej, srokatej, ksantorycznej, zielonkawej itp.) i formie weloniastej, w dodatku niestraszne mu niedobory tlenu, bo oddycha… żołądkiem (młode glonojadki po osiągnięciu 3 cm długości i 2 g masy ciała w wodzie ubogiej w tlen, zaczynają połykać powietrze atmosferyczne, a dobrze unaczyniony żołądek robi za płuco), co przekłada się na jego niesłabnącą popularność wśród akwarystów.
Ale oprócz tego glonojad kryje w sobie wielką, WIELKĄ tajemnicę do dziś nierozwiązaną przez naukę – jaki to gatunek, czy „czysty” gatunek a może hybryda, a jak hybryda, to jakich gatunków i kiedy powstała?
A jak to się zaczęło?
Zastanawiało Was kiedyś dlaczego zbrojnik niebieski nazywa się niebieski? Bo mnie od zawsze. Jaki on niebieski, jak jest brązowy i wygląda jak rozdeptane kocie *ówienko?
I tu na scenę wkraczają Niemcy!
Wilhelm Schreitmüller w 1935 r., a także Johann Paul Arnold https://de.wikipedia.org/wiki/Johann_Paul_Arnold i Ernst Ahl https://pl.wikipedia.org/wiki/Ernst_Ahl w 1936 r. zbadali i prawidłowo zidentyfikowali zbrojnika z charakterystycznymi białymi krawędziami płetw grzbietowej i ogonowej oraz drobnymi białymi kropeczkami na prawie czarnym tle wyglądającymi jak rozgwieżdżone niebo jako Ancistrus dolichopterus, znanego również dzisiaj pod nazwą L183 i pokazali jego ubarwienie na ilustracjach. Jest to piękna i charakterystycznie ubarwiona ryba, a jednak nie wiadomo jak i kiedy ktoś zaczął tą nazwą określać nasze rozplackane brązowe glonojady.
Czyżby też Niemcy?
Na początku XX wieku pierwsi przedstawiciele rodzaju Ancistrus zostali wprowadzeni do akwarystyki. Jednym z pierwszych gatunków z rodzaju Ancistrus , który został zaimportowany, był Ancistrus cirrhosus, rozpowszechniony w systemie rzecznym Rio Parana w Argentynie, który według Schreitmüllera (1922) mógł zostać sprowadzony do Niemiec już w 1921 roku. Inny gatunek, Ancistrus multispinis mógł dotrzeć do Europy nawet w 1909 lub 1910 roku. W tym czasie sprowadzano południowoamerykańskie sumy głównie z Argentyny i południowej Brazylii, obecnie import z Argentyny ustał.
Glonojad, mimo niepozornego wyglądu ma dość unikatowe ubarwienie: małe okrągłe jasne plamki na głowie, które stopniowo stają się większe w kierunku tylnej części ryby, kończąc się kompletnym lub prawie kompletnym poprzecznym pasem tuż przed płetwą ogonową i pod tym względem przypomina, choć nie do końca, A. cirrhosus. Istnieje też wiele innych podobieństw między naszym glonojadem a A. cirrhosus (ta sama liczba promieni płetw, ciemna plama między nasadą pierwszego, twardego promienia płetwy grzbietowej a nasadą następnego, miękkiego promienia) i A. multispinis (pionowy jasny pas u nasady płetwy ogonowej). Cechy te, choć podobne, nie są tożsame u tych gatunków, a ponadto znajdziemy je także u innych zbrojników zamieszkujących rzeki Brazylii, Peru, Paragwaju i Kolumbii, a jednak zaczęto naszego glonojada nazywać Ancistrus cf. cirrhosus, przy czym cf. pochodzi z łacińskiego confer i oznacza porównaj.
Może w takim razie glonojad nie jest „czystym” gatunkiem, tylko mieszańcem, hybrydą dwóch lub wielu gatunków, w końcu trzymany jest w akwariach od 100 lat?
Nieocenione źródło mojej wiedzy o sumach, czyli forum portalu https://www.planetcatfish.com/, a konkretnie jeden z jego użytkowników, cierpiąc na nadmiar wolnego czasu przejrzał 40 lat literatury akwarystycznej (w tym wszystkie wcześniejsze publikacje brytyjskich i amerykańskich stowarzyszeń sumowych) oraz Internet i znalazł dokładnie jeden udokumentowany przypadek hybrydyzacji między dwoma wyraźnie odrębnymi Ancistrus spp. W jego opinii jest bardzo, bardzo mało prawdopodobne, aby gatunki Ancistrus spp. się krzyżowały.
Opisany przypadek hybrydyzacji dotyczył sprowadzonej na początku XXI wieku do USA z Trynidadu pary zbrojników, z których samica wyglądała jak zwykły glonojad, a samiec był bardzo ciemny, szaro-zielony, bez plamek ani znaków na płetwach. Był również znacznie węższy, gdy oglądano go z góry, niż pospolity glonojad, a jego nos nie był tak zaokrąglony. Prawdopodobnie para ta wielokrotnie przystępowała do tarła, ale jej dalszych losów, ani losów potomstwa nie opisano. Przypadek ten raczej jednak nie dotyczył naszych glonojadów, bo w czasie, kiedy pojawiły się one w Europie, importów z Trynidadu nie było.
Inny przypadek, gdy podejrzewano hybrydyzację naszego glonojada z innym gatunkiem, w wyniku czego mamy żółte glonojady, tak naprawdę nie miał z hybrydyzacją nic wspólnego, ale historia jest ciekawa, więc ją opiszę.
No i znów będą Niemcy!
Na początku lat 90. ubiegłego wieku do Niemiec sprowadzono z Paragwaju jedynego ksantorycznego osobnika nieznanego gatunku zbrojnika, który uzyskał numer L144. Ryba było brudno-żółtego koloru z ciemniejszymi rozlanymi plamami i niebieskimi oczami. Został on skojarzony z pochodzącą z tego samego transportu brązową samicą, którą podejrzewano o bycie naszym glonojadem, ale znów miejsce pochodzenia się nie zgadza – z Paragwaju nie sprowadzano zbrojników do Europy na początku XX wieku. Najprawdopodobniej więc samica należała do tego samego gatunku co samiec, u ksantorycznych form zaciera się charakterystyczne ubarwienie, i najprawdopodobniej był to Ancistrus sp. „Rio Paraguay” ponieważ normalnie ubarwione Ancistrusy z tej przesyłki zostały opisane jako ciemnobrązowe z czerwonobrązowymi plamkami. W potomstwie tej pary od razu pojawiły się osobniki ksantoryczne, które krzyżowano ze sobą próbując utrwalić mutację, ale się nie udało i ryby te wymarły pod koniec lat 90.
Czym zatem są zbrojniki sprzedawane obecnie pod nazwą L144? Tym razem trop prowadzi do… Czech, gdzie u hodowców zaczęły pojawiać się żółte lub białe glonojady z niebieskimi oczami, bezproblemowe, łatwo się rozmnażające i rozprzestrzeniły się w akwariach. A dlaczego L144? Bo szlachetna nazwa zobowiązuje… zwłaszcza do podniesienia ceny . Zresztą obecne ksantoryczne glonojady są ładniejsze niż mityczny L144, mają czyste, jaskrawsze kolory i brak brązowych przebarwień. Obecna wiedza, także genetyczna, wskazuje z niemal 100% pewnością, że są to zwykłe glonojady, homozygoty w stosunku do recesywnych mutacji znoszących obecność melaniny w tkankach.
No dobrze, skończmy z tym wpatrywaniem się i liczeniem kropek na glonojadzie, bo przecież glonojad jaki jest, każdy widzi. W wieku XXI na arenę wkroczyły narzędzia analizy molekularnej, mapowania DNA i badania polimorfizmu genów. Jednym z najpopularniejszych markerów stosowanych w systematyce molekularnej jest gen mitochondrialnej cytochromowej oksydazy podjednostki 1 (COI). COI jest genem mitochondrialnym, a zatem dziedziczonym wyłącznie po matce. Dla identyfikacji gatunku to nie ma znaczenia, ale w przypadku analizy pod kątem hybrydyzacji, gdyby ojciec był innego gatunku, nie pozostawiłby śladu w COI potomstwa.
W 2012 roku ciekawscy użytkownicy forum Planetcatfish.com, a prywatnie często czynni naukowcy, zaczęli od zajrzenia do publicznej Bazy kodów kreskowych DNA BOLD https://v3.boldsystems.org/, której nota bene są także współtwórcami, no i okazało się, że dane dla dziko odłowionych zarówno z górnego jak i dolnego dorzecza Parany osobników A. cirrhosus i naszego glonojada nie są w pełni zgodne, różnice sięgają 10%, co dla tego genu jest bardzo dużo. Więc nasz glonojad to nie Ancistrus cirrhosus! Oczywiście, że nadal może być hybrydą, ale to nie czyni go A. cf. cirrhosus. Na takie stwierdzenie pozwoliła zawartość Bazy, która wówczas nie była imponująca.
W 2024 r. uparty ciekawski użytkownik wspomnianego Forum ponownie zajrzał do bazy i BUM! Wyskoczyło dopasowanie z nowo przesłaną sekwencją DNA– Ancistrus martini (synonim Ancistrus bodenhameri ) złowionego w pobliżu Cúcuta w Kolumbii, w Kotlinie Maracaibo blisko granicy z Wenezuelą.
W „Catfishes of Venezuela” (1944) Schultz opisał Ancistrus brevifilis bodenhameri i Ancistrus triradiatus martini jako dwa nowe podgatunki. Nie, Leonard Peter Schultz nie był Niemcem, był amerykańskim ichtiologiem . W 1980 roku Isbrücker podniósł oba do poziomu gatunku. Isaäc Jan Hendrik Isbrücker też nie jest Niemcem, jest Holendrem. W 2013 roku z kolei Taphorn, Armbruster, Villa-Navarro i Ray (żaden z nich nie jest Niemcem ) w swojej pracy „Trans-Andean Ancistrus” uznali A. bodenhameri za młodszy synonim A. martini i na placu boju został tylko A. martini i jest on obecnie jedynym gatunkiem Ancistrus z basenu jeziora Maracaibo, choć nie wszyscy badacze zgadzają się z decyzją o połączeniu A. bodenhameri i A. martini .Wizualnie dziko złapane A. martini, wydają się bardzo podobne do naszych glonojadów.
Geograficznie też by się zgadzało, Wenezuela była jednym z głównych miejsc wczesnego importu ryb akwariowych, stamtąd pochodzą błyszczyki brylantowe (Moenkhausia pittieri), kiryski Corydoras venezuelanus itp.). Obecnie importy ustały, więc w handlu nie ma nowych „dzikich” glonojadów.
Jeśli nasz glonojad jest „czystym” gatunkiem, prawdopodobnie można go zidentyfikować jako A. martini (czy A. bodenhameri, jak zwał, tak zwał). Jeśli jest hybrydą, ma dziedziczenie matczyne od A. martini, czyli jego pra pra pra pra mamusia była A. martini.
Czy tak jest na pewno? Czas pokaże, bo jak znam życie – ciąg dalszy nastąpi…
No i może pojawią się Niemcy?
Glonojad – gatunek nieznany nauce. Wina Niemców?
-
- Posty: 596
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 22:43
- 3
- Has thanked: 67 times
- Been thanked: 112 times
Jak dla prawdziwy zbrojnik niebieski czyli ancistrus dolichopterus L183 swoją nazwę zawdzięcza temu, że białe końcówki płetwy grzbietowej i ogonowej przy odpowiednim świetle połyskują na niebiesko a polpularny ancistrus sp. to krzyżówka powstała od Ancistrusa cirrhosus z czym to niewiadomo i przyczynił się do tego zapewne człowiek. Bardzo nurtuje mnie temat hybrydyzacji ale nie tylko tej do, której przyczynił się człowiek ale również tej naturalnej. W handlu pojawiają się coraz to nowsze gatunki i moim zdaniem część z nich to naturalne hybrydy.
- zzyx
- Posty: 274
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 15:23
- 3
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów - Sielce
- Imię: Iwona
- Has thanked: 75 times
- Been thanked: 116 times
Ojej! Ktoś odpowiedział! Dzięki @DanielP, już miałam zamiar zaprzestać pisania postów, bo nikt nie odpowiadał
Taka była dotychczas najpowszechniejsza teoria pochodzenia naszego "glonojada". Stąd nazwa Ancistrus cf. cirrhosus. Ale jego DNA mitochondrialne nie pasuje do A. cirrhosus, natomiast pasuje do A. martini. To jest oczywiście doniesienie forumowe, ale myślę, że niedługo pojawią się na ten temat naukowe publikacje. Hipotetycznie można założyć, że matką był A. martini a ojcem A. cirrhosus, czego nie ujawni DNA mitochondrialne. Do mnie hipoteza hybrydy nie bardzo przemawia, bo po pierwsze hybrydyzacja musiałaby zajść niemal 100 lat temu i raczej musiałaby być przypadkowa, no bo jaki by był cel w hybrydyzacji dwóch niepozornych brązowych osobników? Jest to możliwe, ale dalej zaczynają się schody. Wyprowadzenie linii stabilnej, żywotnej, płodnej hybrydy nie dzieje się ot tak. Bez świadomej działalności człowieka najprawdopodobniej potomstwo w wyniku chowu wsobnego i postępującej zwiększonej homozygotyczności by się zdegradowało. To zresztą jest zastanawiające, że przy chowie akwaryjnym, gdzie pula genowa jest ograniczona, glonojady (i inne rybki też) mają się dobrze. Ale chyba nie aż tak, jak krzyżowanie wyłącznie rodzeństwa. Żeby temu zapobiec człowiek musiałby przynajmniej od czasu do czasu wprowadzać krzyżowanie wsteczne, z matką czy ojcem (możliwe) i innymi osobnikami gatunków wyjściowych, dbając, żeby zawsze, ale to zawsze matką był A. martini, sprowadzony z Wenezueli a ojcem A. cirrhosus, sprowadzony z Argentyny, jak by nie było 5000 km dalej. A to już nie wydaje mi się nawet przy bardzo dużej dozie dobrej woli możliwe. Ze względu na dość zunifikowany fenotyp nie wydaje mi się też, że mamy doczynienia z wielokrotną hybrydyzacją gatunków ojcowskich. Moim zdaniem na razie nie ma żadnych dowodów na teorię hybrydy. Żeby ją udowodnić, trzeba by badań DNA jądrowego, które są dużo trudniejsze i droższe, ale wierzę, że i one zostaną przeprowadzone.
- EyeQueue
- Posty: 479
- Rejestracja: środa 03 lis 2021, 20:14
- 2
- Lokalizacja: Rembertów(-Ursynów)
- Imię: Andrzej
- Has thanked: 15 times
- Been thanked: 113 times
- Wiek: 52
To ciekawe... Innych bym może nie molestował, ale Ciebie (@zzyx ) poproszę o źródło.
Wg dość powszechnej wiedzy niektóre sumowate, jak np. kiryski, oddychają jelitowo. Wszystkie moje kiryski bez wyjątku robiły sprinty do powierzchni, za to nigdy nie obserwowałem tego u żadnych otosów ani takich zbrojnikowatych jak:
Panaqolus maccus, P. albivermis, Hypancistrus debilittera, Rineloricaria eigenmanni i równie tajemnicza, jak zbrojnik niebieski, Loricaria sp. „red”.
Edyta:
Już sobie znalazłem te żołądki. Ale to nie u kirysków.
Si possides amicum, in tentatione posside eum et non facile credas illi. (Sir 6:7)
Ceterum censeo Unionem Europaeam esse delendam. (EyeQueue)
ʎuмızp ozpɹɐq ʇsǝ! ʇɐıмş
Ceterum censeo Unionem Europaeam esse delendam. (EyeQueue)
ʎuмızp ozpɹɐq ʇsǝ! ʇɐıмş
- zzyx
- Posty: 274
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 15:23
- 3
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów - Sielce
- Imię: Iwona
- Has thanked: 75 times
- Been thanked: 116 times
Crowder, L.W., Dzialowski, E.M. Development of facultative air breathing in bristlenose plecos (Ancistrus cirrhosus). Environ Biol Fish 107, 867–876 (2024). https://doi.org/10.1007/s10641-024-01579-2
-
- Posty: 280
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 11:19
- 3
- Lokalizacja: Warszawa
- Imię: Tomek
- Has thanked: 54 times
- Been thanked: 40 times
- Wiek: 67
Fakt, kiedyś próbowałem znaleźć coś na temat pochodzenia tej, skądinąd pięknej ryby, i wyszło mi, że nikt nie wie skąd się wzięła. To było parę lat temu, może teraz coś więcej wiadomo.
Pozdrawiam
Tomek B.
Tomek B.
- zzyx
- Posty: 274
- Rejestracja: poniedziałek 15 mar 2021, 15:23
- 3
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów - Sielce
- Imię: Iwona
- Has thanked: 75 times
- Been thanked: 116 times
Poczytałam trochę, raczej trzeba szukać pod Rineloricaria. Rzeczywiście jej historia jest tajemnicza i ciekawa, no i znów pojawiają się Niemcy