Radmac o RO
: środa 24 mar 2021, 00:11
Dawno temu zdarzyło mi się ubić pół obsady podmianą wody - wyszło na to, ze trafiłem na jakieś czyszczenie rur albo cholera wie co. Wody w kranie nie mam jakoś super twardej ale też niezbyt stabilnej pod wieloma względami, właśnie twardości, zawartości azotu w różnych formach etc itp.
Cóż więc zostało... RO. Akurat robiłem przesiadkę ze 112 litrów na 300, więc dobry moment żeby pójść na całego.
Pierwszy zakup to model aquarius - sklep już sobie znajdziecie w ramach potrzeb. Membrana chyba coś koło 100gpd, fajne duże prefiltry. Miodzio. Podpięcie do zasilania obecne w zestawie nie było zgodne z moimi rurkami, więc poszło inne rozwiązanie - widoczne na zdjęciu. Bardzo przeszkadzał mi czas zbierania wody do baniaka 30L, w dodatku dwóch bo tylko takie wtedy miałem. No i zdarzało się zagapić i woda lała się na mieszkanie. Timery, budziki - super - ale wydajność uzysku wody RO zależy od temperatury i ciśnienia w kranie więc czasy uzysku 30L były wynikiem magicznych zaklęć matki natury i pana Henia przy pokrętłach w filtrach. Ogólnie zbieranie wody RO było dla mnie zbyt absorbujące.
Pierwszy ruch - doczytałem/dopytałem - dodanie drugiej membrany. Wydajność nie rośnie może dwukrotnie, ale i tak ciurka już lepiej. No i w sumie bardziej ekologicznie - mniej wody leci w kanał, odpad jest bardziej "zagęszczony". Do tego zamontowałem jeszcze zawór dwudrożny - zamknięcie odpływu uzysku zamyka całkowicie zasilanie w wodę całego filtra - na zdjęciu widać "kostkę" z podpiętymi czterema rurkami. Było mi to potrzebne, żeby móc sterować działaniem filtra bez nurkowania pod blat szafki gdzie jest zainstalowany. Nadal było dla mnie mało. Za wolno, za mało kontroli, za często zbieranie wody z podłogi.
Następny krok to dodanie pompy do membran RO. Ponieważ wydajność membrany RO zależy od temperatury i ciśnienia - podnieśmy ciśnienie! Co prawda "eksperci" w sklepie twierdzili, ze pompa RO jest potrzebna tym, którzy mają słabe ciśnienie w kranie (<2Bar, >3,5Bara u mnie). Ale już dawno przestałem słuchać ekspertów w sklepach
do pompy zamówiłem i zainstalowałem złączki, kolanka, uchwyty, tentegesy i bulbulatory. Co by cały filtr nieco przeorganizować, skompaktować, ugładzić wystające rurki.
Wraz z pompą RO instaluje się w filtrze czujniki wysokiego i niskiego ciśnienia. Ale czujnik wysokiego jest niepotrzebny jeśli zbieramy wodę RO do otwartego zbiornika. Czujnik niskiego jest potrzebny w razie braku wody w kranie - pompa RO nie powinna działać "na sucho". Dodałem też elektrozawór który otwiera dopływ wody przy włączeniu pompy.
Robiłem testy systemu bez pompy, z pompą i z dwoma czy trzema różnymi ogranicznikami odpadu. Niestety poszły z dymem
ale doszedłem do momentu gdzie uzysk wody RO do odpadu wynosił 2:1, czyli na dwa litry uzysku był litr odpadu. Wiedziałem też, że to ustawienie może zajechać szybko membrany - jeśli przesadzimy z ogranicznikiem to membrany nie są wystarczająco opłukiwane i zbiera się na nich syf obniżający ich wydajność. Trzeba wtedy częściej płukać membrany czyli odłączać ogranicznik lub stosować by-pass.
Kwestia szybkości zbierania wody wyglądała już całkiem dobrze, nadal jednak groziło zalanie łazienki.
Kombinowałem z pływakami i innymi czujnikami wody. Jednak podłączanie czujników pływakowych w jeden układ z elementami indukcyjnymi (np elektrozawory, pompy) powoduje ich zniszczenie, a inne czujniki nie pracują stabilnie.
Nadal podłoga była zalewana
Aż w reszcie wędrując przez zakamarki i czeluście alledrogo majfriendów namierzyłem kontroler filtra RO. Co prawda jest on przeznaczony wg instrukcji do współpracy ze zbiornikami ciśnieniowymi, ale co tam - ryzyk fizyk.
Zamiast czujnika wysokiego ciśnienia na wyjściu (czyli czujnika napełnienia zbiornika ciśnieniowego) podpiąłem czujnik pływakowy. Teraz podłoga jest już bezpieczna.
Co wnosi taki kontroler - to co widać z wierzchu - czujniki TDS na wyjściu i wyjściu, tryb pracy (zbieranie, zbiornik pełen, czyszczenie membran, awaria, brak wody), stan prefiltrów (to jest na oko, gdyż nie programuje się rozmiaru prefiltrów ani wydajności systemu). Dalej - system przepłukuje automatycznie membrany - przy każdym uruchomieniu załącza elektrozawór otwierający bypass na ograniczniku i cała para idzie w kanalizację ale czyści też membrany. Co zauważyłem ciekawego już wcześniej (jeszcze bez kontrolera i pompy) - pierwsze litr czy dwa wody z uzysku są "brudne". W czasie spoczynku przez membranę przedostają się zanieczyszczenia i TDS uzysku dochodzi do TDS źródła. Takie wstępne płukanie membran nieco niweluje ten problem.
Potem w czasie pracy filtra, kontroler co dwie godziny robi dodatkowe płukania oraz jedno szybkie płukanie po wykryciu pełnego zbiornika.
Z moich obserwacji wynika, że takie częste, krótkie przepłukanie membran podwyższa ich wydajność pod względem czystości uzysku - wcześniej uzyskiwałem TDS na poziomie 15~20 ppm, teraz spadło do 4~6 ppm.
Tym razem czujnik pływakowy działa bez problemu, bo jego układ jest wydzielony galwanicznie od elementów indukcyjnych.
Co dalej...?
następne kroki związane są z niedługą przeprowadzką do domu i raczej są niewykonalne w mieszkaniu. Chodzi tu o tzw. małą retencję i wykorzystanie jej jako zarówno źródła wody jak i rezerwuar na odpad i wodę z podmian. Przy odpowiednim zgraniu opadów deszczu, wielkości zbiornika retencyjnego, podmian wody, można ograniczyć ilość wody zużywanej z kranu i spuszczanej w kanał do zera. W dodatku można nawozić ogródek, hodować choćby oczlika czy podobne na karmę, dostać dofinansowanie (do 5kPLN! w przypadku retencji przydomowej).
No i w takim przypadku trzeba zmienić pompkę RO na hydrofor.
Minusem tego rozwiązania jest poświęcenie kawałka ogródka jak i ograniczenie działania w czasie naprawdę dużych mrozów.
Ten temat jest ładnie opisany tutaj ->[url]http://wtma.pl/showthread.php?tid=2169[/url]
Cóż więc zostało... RO. Akurat robiłem przesiadkę ze 112 litrów na 300, więc dobry moment żeby pójść na całego.
Pierwszy zakup to model aquarius - sklep już sobie znajdziecie w ramach potrzeb. Membrana chyba coś koło 100gpd, fajne duże prefiltry. Miodzio. Podpięcie do zasilania obecne w zestawie nie było zgodne z moimi rurkami, więc poszło inne rozwiązanie - widoczne na zdjęciu. Bardzo przeszkadzał mi czas zbierania wody do baniaka 30L, w dodatku dwóch bo tylko takie wtedy miałem. No i zdarzało się zagapić i woda lała się na mieszkanie. Timery, budziki - super - ale wydajność uzysku wody RO zależy od temperatury i ciśnienia w kranie więc czasy uzysku 30L były wynikiem magicznych zaklęć matki natury i pana Henia przy pokrętłach w filtrach. Ogólnie zbieranie wody RO było dla mnie zbyt absorbujące.
Pierwszy ruch - doczytałem/dopytałem - dodanie drugiej membrany. Wydajność nie rośnie może dwukrotnie, ale i tak ciurka już lepiej. No i w sumie bardziej ekologicznie - mniej wody leci w kanał, odpad jest bardziej "zagęszczony". Do tego zamontowałem jeszcze zawór dwudrożny - zamknięcie odpływu uzysku zamyka całkowicie zasilanie w wodę całego filtra - na zdjęciu widać "kostkę" z podpiętymi czterema rurkami. Było mi to potrzebne, żeby móc sterować działaniem filtra bez nurkowania pod blat szafki gdzie jest zainstalowany. Nadal było dla mnie mało. Za wolno, za mało kontroli, za często zbieranie wody z podłogi.
Następny krok to dodanie pompy do membran RO. Ponieważ wydajność membrany RO zależy od temperatury i ciśnienia - podnieśmy ciśnienie! Co prawda "eksperci" w sklepie twierdzili, ze pompa RO jest potrzebna tym, którzy mają słabe ciśnienie w kranie (<2Bar, >3,5Bara u mnie). Ale już dawno przestałem słuchać ekspertów w sklepach

Robiłem testy systemu bez pompy, z pompą i z dwoma czy trzema różnymi ogranicznikami odpadu. Niestety poszły z dymem

Kwestia szybkości zbierania wody wyglądała już całkiem dobrze, nadal jednak groziło zalanie łazienki.
Kombinowałem z pływakami i innymi czujnikami wody. Jednak podłączanie czujników pływakowych w jeden układ z elementami indukcyjnymi (np elektrozawory, pompy) powoduje ich zniszczenie, a inne czujniki nie pracują stabilnie.
Nadal podłoga była zalewana

Aż w reszcie wędrując przez zakamarki i czeluście alledrogo majfriendów namierzyłem kontroler filtra RO. Co prawda jest on przeznaczony wg instrukcji do współpracy ze zbiornikami ciśnieniowymi, ale co tam - ryzyk fizyk.
Zamiast czujnika wysokiego ciśnienia na wyjściu (czyli czujnika napełnienia zbiornika ciśnieniowego) podpiąłem czujnik pływakowy. Teraz podłoga jest już bezpieczna.
Co wnosi taki kontroler - to co widać z wierzchu - czujniki TDS na wyjściu i wyjściu, tryb pracy (zbieranie, zbiornik pełen, czyszczenie membran, awaria, brak wody), stan prefiltrów (to jest na oko, gdyż nie programuje się rozmiaru prefiltrów ani wydajności systemu). Dalej - system przepłukuje automatycznie membrany - przy każdym uruchomieniu załącza elektrozawór otwierający bypass na ograniczniku i cała para idzie w kanalizację ale czyści też membrany. Co zauważyłem ciekawego już wcześniej (jeszcze bez kontrolera i pompy) - pierwsze litr czy dwa wody z uzysku są "brudne". W czasie spoczynku przez membranę przedostają się zanieczyszczenia i TDS uzysku dochodzi do TDS źródła. Takie wstępne płukanie membran nieco niweluje ten problem.
Potem w czasie pracy filtra, kontroler co dwie godziny robi dodatkowe płukania oraz jedno szybkie płukanie po wykryciu pełnego zbiornika.
Z moich obserwacji wynika, że takie częste, krótkie przepłukanie membran podwyższa ich wydajność pod względem czystości uzysku - wcześniej uzyskiwałem TDS na poziomie 15~20 ppm, teraz spadło do 4~6 ppm.
Tym razem czujnik pływakowy działa bez problemu, bo jego układ jest wydzielony galwanicznie od elementów indukcyjnych.
Co dalej...?
następne kroki związane są z niedługą przeprowadzką do domu i raczej są niewykonalne w mieszkaniu. Chodzi tu o tzw. małą retencję i wykorzystanie jej jako zarówno źródła wody jak i rezerwuar na odpad i wodę z podmian. Przy odpowiednim zgraniu opadów deszczu, wielkości zbiornika retencyjnego, podmian wody, można ograniczyć ilość wody zużywanej z kranu i spuszczanej w kanał do zera. W dodatku można nawozić ogródek, hodować choćby oczlika czy podobne na karmę, dostać dofinansowanie (do 5kPLN! w przypadku retencji przydomowej).
No i w takim przypadku trzeba zmienić pompkę RO na hydrofor.
Minusem tego rozwiązania jest poświęcenie kawałka ogródka jak i ograniczenie działania w czasie naprawdę dużych mrozów.
Ten temat jest ładnie opisany tutaj ->[url]http://wtma.pl/showthread.php?tid=2169[/url]