@mleku88
Kiedyś walczyłem z tych dziadostwem. Poprzerastało mi microsorium, nijak nie mogłem usunąć draństwa. Próbowałem wszystkiego, na chwilę udawało się zapanować a potem wracało. Tyle, że to był stary zbiornik, mocno siejący syfem z podłoża do słupa wody. Skończyło się na restarcie a microsorium trafiło na kompostownik.
Teraz też walczę, bo znów się przyplątało. Glon trafił do mnie z roślinami - bucki i anubiasy z liśćmi mocno pozarastanymi na brzegach krasnalami a miejscami również compsopogonem. Do tego mech, który też okazał się zaatakowany. Z mchami jest największy problem - dziad mocno je przerasta, nie da się całkowicie wyrwać a na dodatek mchy są wrażliwe na polewanie carbo.

Zbiornik w miarę nowy, więc niczym nie sieje i walka jest łatwiejsza. To dziadostwo lubi nadmiar NO3 i DOC przy niedoborach CO2. Podkreślę, bo to ważna uwaga - kluczem jest nie sam nadmiar azotanów, tylko ich dobra dostępność przy jednoczesnym niedoborze węgla. Ja lecę tak:
- Duża podmiana wody (minimum 30%)
- Usuwasz mechanicznie ile się da
- Wyłączasz filtr i strzykawką podajesz miejscowo carbo albo wodę utlenioną - ładnie wypala glona, niestety roślinom też może się oberwać, więc trzeba uważać i nie lać bez sensu po wszystkim
- Przez kilka dni podajesz carbo do słupa w dawce 2 albo nawet 3-krotnie większej
- Następnego dnia po ostatniej dawce znów duża podmiana
- Potem warto podawać carbo przez minimum 2 tygodnie w normalnej, albo lekko przekroczonej dawce
- Jeśli nadal jest problem, procedurę powtarzać aż do skutku.
Jeśli masz rośliny, które dają się łatwo wyjąć a są glonem zaatakowane, to można zrobić im kąpiel w kwasku cytrynowym - w wodzie ze zbiornika rozpuszczasz kwasek "na smak", czyli woda ma być wyczuwalnie kwaśna, ale do wypicia...

W takiej wodzie moczysz rośliny 10-15 minut. Mchy mogą tego niestety nie przeżyć (zależy od mchu). Po kąpieli dokładnie płuczesz i mogą wrócić do akwarium. Mocniejsze rośliny (mikrozoria, anubiasy, bucki i inne takie) można traktować mocniejszym roztworem - 20g kwasku na 2L wody, moczenie 1-2h. Efekt będzie zdecydowanie lepszy.
Ten glon nie lubi niskiego pH (poniżej 6,5) i miękkiej wody (poniżej 6 GH), więc można się wspomóc w walce obniżając te parametry. Można też ograniczyć ruch wody a pod koniec kuracji zrobić całkowite zaciemnienie zbiornika na 3 dni (całkowite, czyli wyłączyć światło i koc na zbiornik).
No i najważniejsze - musisz ograniczyć azotany i zapewnić źródło węgla (najlepiej CO2, jeśli nie, to carbo). Warto też skontrolować fosfor, czy nie ma niedoborów (wtedy kumuluje się NO3). Ja najpierw usunąłem najbardziej zarażone liście i powyrywałem tyle glonów ile się udało. Podmiany tak jak napisałem wyżej. Zupełnie przestałem nawozić i ograniczyłem karmienie. Leję carbo codziennie (z jednym dniem przerwy przed podmianą). Krasnale ustąpiły już zupełnie, zostały jakieś marne (i martwe) resztki tu i ówdzie. Compsopogon nadal jest, ale w minimalnych ilościach i z tygodnia na tydzień jest go mniej. Jak zauważę, to z miejsca wyrywam. Teraz pojawiają się już pojedyncze kolonie, takie po kilka nitek, łatwe do usunięcia. Wygląda na to, że metoda działa i pewnie tym razem wygram starcie z draństwem.
Tylko uwaga - szybko się tego nie pozbędziesz. Cała powyższa procedura to zabawa na 2-3 miesiące, czasami nawet na pół roku. Niemniej przy systematyczności można glona eksmitować ze zbiornika.

Amano i kosiarki jedzą te glony (zwłaszcza nadwątlone carbo), więc można się też wspomóc nimi.