boro1 pisze: ↑środa 07 lip 2021, 09:14
Wkłady, fakt - dość szybko się zapychają, niemniej i tak raz w tygodniu ja przeprowadzam prace konserwacyjne w akwarium więc dla mnie to nie problem.
Dla mnie to był problem. Też czyszczę zbiorniki raz w tygodniu, więc lekkie przytkanie się filtra nie jest tragedią i wręcz oczekuję, że tak się stanie. Problem w tym co opisałem wcześniej - zasysające się gąbki i woda płynąca "bokiem" zamiast przez media. Konstrukcja filtra jest w teorii taka, że małe zwierzęta mogą do niego wpływać albo wlotem od strony grzałki, albo od strony grzebienia przy lustrze. Taka koncepcja - filtr w teorii jest bezpieczny, bo faktycznie jak się człowiek przyjrzy, to obieg wody nie pozwoli zwierzynie dostać się głębiej, powinna dotrzeć tylko do pierwszej warstwy z włókniną filtracyjną. Tyle teorii. W praktyce jak filtr się przymuli i zassie gąbki, to ten tworzący się lewy obieg sprawia, że filtr przestaje być bezpieczny. Przy każdym czyszczeniu wyciągałem z filtra martwe krewetki, zassane między blok gąbek a obudowę. Kilka zwłok małych ryb też wyciągnąłem. Niestety, żeby ten filtr był bezpieczny, trzeba co 2-3 dni kontrolować stan gąbek i czyścić je, zanim powstanie lewy obieg.
boro1 pisze: ↑środa 07 lip 2021, 09:14
Z tego co pamiętam największe wersje bioflow pracują u kogoś w ilości kilku sztuk w dużym zbiorniku z arowanami. I jest to jedyna filtracja w tym zbiorniku.
Też to czytałem. Tych filtrów pracowało w zbiorniku kilka z tego co pamiętam, 4 albo 6. No i to ma prawo działać - to nie jest zły filtr, tylko trzeba mieć świadomość jego ograniczeń, bo nie do wszystkiego się nadaje.
boro1 pisze: ↑środa 07 lip 2021, 09:18
skimmer ma dwa zastosowania - pierwsze jak pracuje sam to rozbija kożuch z powierzchni (sam skimmer nie ma żadnej gąbki) a druga opcja to podłączenie go do filtra, wtedy wszystkie syfy z powierzchni wpadają do filtra
Tyle jeśli chodzi o teorię, praktyka jest bardziej skomplikowana.

Ten skimmer wiesza się na grzebieniu i on faktycznie tłoczy wodę do filtra. Tyle, że jeśli filtr się przytka i będzie miał słaby przepływ, to pompa skimmera daje większy ciąg niż filtr jest w stanie przyjąć. Konstrukcja filtra i sposób montażu skimmera sprawiają wtedy, że woda tłoczona przez skimmer nie trafia do filtra, tylko na powrót wypływa przez grzebień do zbiornika. To po prostu nie jest żadne szczelne połączenie, skimmer nie tyle tłoczy wodę do filtra, co pluje nią w jego kierunku. Bez sensu.

To ja już bym wolał zamiast tego podłączyć w zbiorniku osobny skimmer Eheima, który ma własną mikro-gąbkę i nie udawać, że to w jakikolwiek sposób współpracuje z filtrem głównym.
boro1 pisze: ↑środa 07 lip 2021, 09:22
No właśnie - i teraz nasuwa się od razu pytanie czy jakikolwiek kubeł nie jest najzupełniej w świecie lepszym rozwiązaniem?
Nie wyciągałbym aż tak daleko idących wniosków. Zbiornik z arowanami jest dowodem - są sytuacje, w których filtr się sprawdzi. Znajoma ma identyczny zbiornik Lido 120 z tym samym filtrem, trzyma w nim muszlowce. Wywaliła z filtra wszystkie firmowe media, zasypała go wapieniem i ceramiką no i jest zadowolona z działania.
Wydaje mi się, że ten filtr w przeciętnym zbiorniku towarzyskim mógłby się sprawdzić. Zwłaszcza jeśli właściciel będzie się trzymał zasad i wymieniał firmowe media zgodnie z zaleceniami producenta. Ja tych mediów nie lubię - np. panowanie nad azotem odbywa się w nich nie przez budowanie biologii, tylko przez użycie specjalnej gąbki pochłaniającej azot. Gąbkę trzeba oczywiście regularnie wymieniać, bo się wyczerpuje. Co gorsza, ta konkretna gąbka wyłapuje tylko azotany, do wyłapywania jonów amonowych jest osobny wkład. Podobnie jak jest osobna gąbka lub koszyk z węglem, osobny koszyk z wkładem na fosforany albo z dość marną ceramiką. Wszystko to w stylu "wsadź do wody, potrzymaj tydzień/miesiąc/2 miesiące w zależności od wkładu a potem wymień na nowe". Dla mnie ten filtr nie powinien się nazywać BioFlow, tylko ChemFlow albo CashFlow...

Mam podejrzenie, że w standardowym, niezbyt obciążonym i mało wymagającym zbiorniku, wymieniając te wkłady regularnie, filtr miałby prawo dawać dobre efekty.
Jenak w przypadku mojego BW to nie wystarczało - potrzebowałem naprawdę wydajnej filtracji biologicznej i skutecznej mechanicznej a ten filtr nie zapewniał mi żadnej z nich w wystarczającym stopniu. W kubełku mam obecnie jakieś 3L Matrixa + sporo gąbek i przepływ 3x lepszy niż w BioFlow. No i to daje oczekiwany efekt, którego BioFlow nie potrafił zapewnić. Co nie znaczy, że BioFlow nie sprawdziłby się w tym samym zbiorniku, ale z innym typem biotopu, nie opartym tak mocno o biologię filtra.
boro1 pisze: ↑środa 07 lip 2021, 09:22
Juwel ma inną filozofię, która mówi, że woda nie powinna opuszczać akwarium.
No właśnie, ale w sumie z jakiego powodu? Jedyny sensowny jaki mi przychodzi do głowy, to brak mogących się rozszczelnić połączeń na wężach. Tylko czy to ma aż taką wartość? Raz w życiu miałem przypadek, że mi się rozszczelnił filtr i to na moją własną prośbę - źle skręciłem wąż, nie sprawdziłem tego i zwyczajnie wypadł z gniazda podczas jakichś prac serwisowych. Wystarczy trochę uważności, dbania o sprzęt i wszystko będzie OK. Za to minusów trzymania filtra w zbiorniku widzę całkiem sporo - zajęte miejsce, kolejny sztuczny element w zbiorniku, konieczność umieszczenia go w konkretnym miejscu - BioFlow M może pracować tylko w tylnym, prawym rogu akwarium, tak ma zaprojektowane wloty i wyloty. Fakt, filtr w zbiorniku pracuje cicho, ale wcale nie jest zupełnie bezszmerowy a ja mam większe od niego kubły, które pracują równie dyskretnie. Szczerze, nie znajduję spektakularnych zalet filozofii "trzymania wody w zbiorniku". Mam wrażenie, że to jest filozofia marketingu a nie metody prowadzenia akwarium. Trzeba się było jakoś wyróżnić od konkurencji, to wymyślili hasło "woda nie powinna opuszczać zbiornika" i pod taką filozofią opychają swój towar. Mnie to nie przekonuje, oprócz hasła potrzebuję jednak jakichś wymiernych korzyści wykraczających poza potencjalne rozszczelnienie węży.