Zatem mit nr 1:
W Tanganice nie powinno być roślin
Oczywiście mówimy o akwarium biotopowym, bo jak ktoś życzy sobie wsadzić jakiegoś zbrojnika „bo się da”, to wciąż będzie „jakieś” akwarium, być może nawet z warunkami dostosowanymi do wymagań ryb — i w takim nie-biotopowym akwarium jest miejsce na anubiasy lub nawet mikrozora i mchy.
I tu musi być mała dygresja — nie ma biotopu "Tanganika". Jeśli przez biotop rozumiemy całość warunków środowiskowych, w tym temperaturę i jakość wody, rodzaj podłoża, faunę i florę, to w jeziorze Tanganika będą setki różnych biotopów. Mam zresztą pomysł, który siedzi mi uparcie w głowie i wciąż się rozrasta, by zrobić na jakiejś wystawie akwarystycznej całą serię akwariów biotopowych z Wenezueli - początkowo pomysł był na 5, teraz urosło do 9-10. Ale, wracając do Tanganiki, w samym jeziorze rozróżnia się kilka stref, o których nie będę szczegółowo pisał, bo te informacje są powszechnie dostępne i znane hodowcom muszlowców, szczelinowców, naskalników, trofeusów itd...
Jak trofeusy to glony, czyli też rośliny...
No dobra, ale przecież każdy rozumie, że nie o glonach miało być!
Zatem strefa przybrzeżna to przecież mnóstwo roślin, jak np. cibory lub pałki, rosnących w płytkiej wodzie i wyrastających ponad taflę. Dobra, to też się nie liczy, bo my chcemy zrobić akwarium z głębokości 10 m, gdzie multiki kradną sobie domy i żony. W tej sytuacji można odwołać się do licznych opracowań dostępnych w Internecie, w tym nawet w naszym ojczystym języku. Najłatwiej dostępny będzie artykuł Lechosława Łątki Magazynie Akwarium (
https://magazynakwarium.pl/roslinnosc-w ... tanganika/). Jeśli komuś szkoda 2,49 zł na artykuł, jego tekst dostępny jest też na stronie KMT (
https://klub-tanganika.pl/index.php/202 ... ka-2020-r/). Opracowanie zawiera ładne i opisane zdjęcia roślin podwodnych. Innym dość obszernym zbiorem zdjęć jest galeria francuskojęzycznej, czyli skądinąd mało przydatnej strony
https://www.destin-tanganyika.com/galer ... -biotopes/. Na szczęście obrazki i nazwy naukowe roślin nie wymagają tłumaczenia języka miłości na ludzki. Parę zdjęć roślin zatem prosto z Tanganiki:
Jakiś dziwnie mały nurzaniec (
Vallisneria aetiopica)

Dużo bujniejsza rdestnica (
Potamogeton sp. — „sp.” oznacza „jakiś gatunek z rodzaju”, bez dokładnej identyfikacji, często używa się tego skrótu jeśli brak dokładnych danych — albo z lenistwa)

No i w końcu moja wymarzona
Hydrilla verticillata, tworząca zarówno pojedyncze kępy i całe zarośla.

Ta roślinka ma również polską nazwę – przesiąkra okółkowa, kiedyś można ją było kupić w ełckiej Kasandrze, gdy jeszcze działała, ale zanim się zdecydowałem, to chyba skończyli działalność. Można ją zdobyć z natury, niekoniecznie lecąc do Afryki, dlatego że ten sam gatunek (odmiana o nieco innym pokroju) rośnie w naszych jeziorach na terenie Wigierskiego Parku Narodowego, skąd oczywiście nie można jej zdobyć, ale gdzieś w okolicach pewnie też rośnie.
Z roślin łatwo dostępnych zostaje nam tak naprawdę tylko pływające: pistia i hiacynty wodne.
Jeśli jednak pozwolimy sobie na stosunkowo niewielkie odstępstwa, baza roślin powiększy się o różne gatunki pływające, jak rzęsy i pływacze, a także zanurzone, jak nurzańce. Ciekawą alternatywą mogą być też rdestnice, których w Polsce jest kilkanaście gatunków, choć niekoniecznie podobnych do tej ze zdjęć.
Podsumowując — imho —
G... PRAWDA.